7/27/2011

Lipcowe inspiracje

Natchniona pomysłem Ani vel Vespertine poczułam nieodpartą chęć stworzenia swojego zestawienia ulubionych ulubieńców, którzy zawładnęli mną w ciągu minionych tygodni. Gdzieś po drodze zgubiłam pełen napięć czerwiec. Lecz cóż, każdy człowiek jest odkrywcą własnych radości, a to są moje.



1.    Emily Brontë i angielskie klimaty

Kilka lat temu, kiedy pierwszy raz obejrzałam Wichrowe Wzgórza z 1992 r. z Ralphem Fiennes’em w roli Heathcliffa oraz Juliette Binoche jako Cathy wiedziałam, że ta historia zawładnie mną na zawsze. Szybko okryłam, że film został zrealizowany na podstawie powieści Emily
Brontë, pod tym samym tytułem.  Udało mi się odszukać w bibliotece mojej mamy egzemplarz Wichrowych Wzgórz, wydany jeszcze w latach 90., kiedy okładki nie przykuwały oka pięknem. Ta mroczna, ponadczasowa historia jest obok Wywiadu z Wampirem Anne Rice moją ulubioną powieścią. Wichrowe Wzgórza są jedyną powieścią szalenie utalentowanej Emily. Oprócz tragicznej miłości to dzieło jest także peanem dla przyrody angielskiej, surowej i dzikiej, ale jakże pięknej. Czasem wystarczy jeden rzut oka w niebo zasnute chmurami, a już mam ochotę biec na wrzosowiska i szukać swojej duszy między gałęziami drzew. Powieść jest warta kochania za cudowne słowa o miłości i ludzkiej naturze, zupełnie ponadczasowe, jakby niepasujące do niespełna 30 – letniej autorki. Film urzeka czymś jeszcze – nieziemską muzyką Ryuichi Sakamoto, w której jest wszystko: groza, eteryczna delikatność i wszechobecna melancholia.





2.   Rowery holenderskie

Rower górski jest nie dla dla mnie. Nie wiem czemu. Wygoda, szybkość, ok. Jednak wolę obraz dziewczyny w lekkiej sukience, jadącej powoli w zgiełku miasta z koszykiem przy kierownicy, najchętniej wypełnionym ledwo co kupionymi bagietkami i warzywami ;). Dopełnieniem tej nostalgicznej wizji był obraz zdobiący moją ścianę, przedstawiający urokliwy Amsterdam. Na pierwszym tle wybija się czerwony rower z piękną, symetryczną ramą. Zapatrzona w pierwowzór długo szukałam roweru idealnego. Koniecznie czerwonego, obowiązkowo z tą specyficzną ramą. Znalazłam go na aukcji i doznałam rowerowego olśnienia ;). To nie jest nowoczesny pojazd z różnymi bajerami. To raczej rower retro, o czym przypominają białe opony, dzwonek z delikatnym motywem kwiatowym i światełka na dynamo. Jak można się domyśleć, jest już mój i mogę cieszyć się przedmiotem, o którym marzyłam przez wiele lat. Przedmiotem z duszą.




3.   Japońskie Bento

Zaczęło się niewinnie, od odwiedzin na blogu Bento po polsku. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co to jest bento i o co w ogóle w tym wszystkim chodzi? Później z szybkością asteroidy wyłapywałam kolejne informacje o bento. A więc o co chodzi? Bento to japoński lunch, z pieczołowicie przygotowanych składników, które razem tworzą cieszącą oko kompozycję. Zachwyciło mnie podejście do jedzenia jak do sztuki, troskliwość przygotowania (nawet najdrobniejszych detali), różnorodność połączeń smakowych, zdrowy pomysł na potrawy (dominacja warzyw!). I te pudełka, pudełeczka - z przegródkami i pięterkami! Oszałamia ilość gadżetów służących do przygotowania bento: specjalnie foremki w kształcie zwierzątek, wymyślne wykrawaczki i urocze pojemniczki na sosy. Kiedy patrzę na proces tworzenia tego mini – cudu kulinarnego, to nasza polska kanapka + jabłko stają się wyjątkowo mizerną propozycją… Ujęło mnie to jedzenie tworzone z pasją i miłością, dlatego sama czynię nieśmiałe próby odtworzenia tego japońskiego patentu na polskim gruncie. Sztuka i jedzenie są dla mnie połączeniem idealnym! 


źródło: aibento.net

  
żródło: hawaiikawaii.net

źródło: japancast.net

4.   Emil Cioran

…Nie trać czasu na krytykowanie innych, ganienie ich dzieł; pracuj nad swoim, poświęcaj mu wszystkie godziny. Reszta to czcza gadanina albo wymysł. Trzymaj się tego, co w tobie prawdziwe albo nawet „wieczne”.

Słowa jego autorstwa uczyniłam moim przewodnikiem, gdy zaczynam błądzić w meandrach życia.

4 komentarze :

  1. Na tym rowerze będziesz wyglądała zachwycająco - w sukience, z rozwianymi włosami, jak romantyczna panna podróżująca po Paryżu...
    Bento mnie również zauroczyło. Mam ochotę zaskoczyć kiedyś swego małżonka i przygotować mu jakiś "projekcik" do pracy ;)
    "Wichrowe wzgórza"... Mrau... Pamiętam film z dzieciństwa - jego niesamowitą atmosferę tajemniczości, grozy i tę niezwykłą miłość... Uwielbiam siostry Brontë. Historia Jane Eyre wzruszyła mnie do łez...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę roweru. To moje marzenie od dawien dawna. Jeszcze kiedyś się spełni. :)
    Jestem na Twoim blogu pierwszy raz, ale pozwolę sobie poobserwować. Zauroczył mnie Twój sposób pisania, mam wrażenie, że mamy ze sobą dużo wspólnego. Będę wpadać. Buziaki. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nef, czytanie Twoich wpisów to prawdziwa przyjemność. Rób rób, to bardzo pobudza umysł z rana, no i kreatywność :). Co do roweru to na razie jestem mało-romantyczną panną z siniakami na nogach, ale już znikają :*

    Sonnaille, mam nadzieję, że Twoje marzenie się spełni i życzę Ci tego :) Marzeń nie warto upychać na samo dno serca. Będziesz tu zawsze miłym gościem, a i ja do Ciebie z wielką chęcią zajrzę :*

    OdpowiedzUsuń
  4. do dzisiaj też nie wiedziałam, czym jest bento - dziękuję za tę ciekawostkę!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka