O zobaczeniu Paryża marzyłam od dawna. Co jest jasne, spory wpływ miał na to romantyczny, popkulturowy mit tego "miasta marzeń" obecny na kartach książek, taśmach filmowych i w ludzkiej wyobraźni. Każdy z nas ma w sobie wizję danego miejsca na ziemi, dlatego i ja chciałam mieć własny Paryż. Wyposzczona brakiem podróży, niczym sucha gąbka chłonęłam wszelkie wrażenia zmysłowe, czyniąc zapasy, które będą musiały wystarczyć aż do następnego razu. W stolicy Francji spędziłam tydzień, i mimo że plan zwiedzania był niezwykle napięty, a ilość wrażeń przytłaczająca i oszałamiająca, to nie było najmniejszej szansy ujrzenia choć połowy rzeczy, które warto zobaczyć. Jeszcze nie złapałam oddechu po dziełach Luwru, a już zachwycałam się katedrą Notre Dame. Czas kurczył się, wypychany kolejnymi kadrami z podróży, biały pył osiadał na butach i choć nogi już dawno czułam w gardle, szłam przed siebie, nienasycona, by poczuć jeszcze więcej, odkrywać i zapamiętywać.
W moim Paryżu lubię:
1. pozytywną energię ludzi siedzących przy stolikach, na mostach i na trawie,
2. przybrudzone pyłem czasu paryskie nekropolie, które wcale nie są smutne,
3. zdobione mosty oraz złote rzeźby lśniące w promieniach słońca,
4. najzieleńszą, oswojoną zieleń i delikatne kwiaty, których nigdy nie dość w parkach, przy uliczkach, na balkonach z arużowymi balustradami,
5. rozkoszne sklepiki z wypiekami: ciasteczkami, macarons, czekoladą, a także eleganckie sklepy, w których wszystko lśni, a sprzedawca nie potraktuje cię z góry, dlatego, że nie wyglądasz odpowiednio,
6. malutkie uliczki, w które można uciec przed gwarem, a w które było tak mało okazji, aby wejść!
7. podparyski Wersal, z cudownymi budynkami i pałacem Króla Słońce, kwiecista komnata Marii Antoniny, ach!
8. drewniane okiennice, którymi może poszczycić się większość paryskich okien,
9. Pola Elizejskie o zmierzchu koniecznie z bliską osobą,
10. Centrum Handlowe La Fayette, którego ażurowa, zdobiona w witraże secesyjna kopuła przyprawia o estetyczne palpitacje serca,
11. kierowców, którzy niespiesznie poruszają się po mieście, nie trąbiąc na przechodzących na czerwonym świetle przechodniów.
12. wieżę Eiffla, która z bliska ma piękne, ażurowe wykończenia przypominające kwiaty,
13. język francuski, brzmiący niczym poezja,
14. miłość i dumę Francuzów w stosunku do swojej ojczyzny i dopieszczanie jej pod każdym względem,
W Paryżu lubię obrazy, bo mówią więcej niż słowa.
...........................................................................................................................................................
*W "moim" Paryżu nie lubię:
1. niesamowitej ilości śmieci
2. tłumów turystów, zwłaszcza Azjatów z wszędobylskimi aparatami
3. klaustrofobicznego metra o dziwnym, metalicznym zapachu
4. korków...
ale tam ładnie!czyli w zasadzie filmowy Paryż nie wiele odbiega od rzeczywistości:)
OdpowiedzUsuńMój Paryż na zawsze odbiegł od swojej filmowej wizji, kiedy zobaczyłam go na żywo. Stał się takim...osobistym Paryżem:). Ale tak, jest tam ładnie,a nawet pięknie i jest tego tak dużo, że każdy może zachwycić się czymś innym albo zwrócić uwagę na coś, czego druga osoba nie zauważy...:)
OdpowiedzUsuńO tak - Paryz wiosna prezentuje sie chyba najlepiej :)
OdpowiedzUsuńJa nascie (hmmm... prawie ze 'dziescia' jednak ;)) lat temu zakochalam sie w jezyku, w Paryzu i we Francji. A pozniej rowniez w pewnym Francuzie ;)
Piekne zdjecia!
PS. Podpisuje sie pod punktami 'lubieniowymi' i 'nie-lubieniowymi' :)
Pozdrawiam!
Prześliczne zdjęcia! Dzięki Tobie na moment przeniosłam się do Paryża... Dziękuję! :]
OdpowiedzUsuńBeo, to już chyba miłość totalna - do kraju i do człowieka! :) Ciekawe, co byś dodała od siebie do punktów "lubieniowych"... :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa - co do zdjęć :) Dopiero się uczę fotografować, więc takie słowa są tym bardziej wspaniałe!
Nefertari, dzięki :* Cieszę się, że mogłaś przenieść się do mojego Paryża, a jaki byłby Twój? Koniecznie poznaj to miasto, za dużo w nim piękna, by się nim nie dzielić :)
Cudne zdjęcia. Lista subiektywna też ciekawa!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że zawitałaś na mojego bloga :)
cudne zdjęcia! ja też marze o podróży do Paryża, lubiłabym chyba te rzeczy, które i Tobie się podobają. Ja ze zdjęć znając to miasto dodałabym jeszcze to, że w sklepikach bardzo często sprzedawcy wypisują kredą ceny i / lub menu!
OdpowiedzUsuńI jakie cudne ptaszki, a nie te szare brudne gołębie.
Dziękuję za wizytę u mnie, ja tutaj będę częstym gościem.
Od siebie polecam bloga pani z Paryża http://littlebrownpen.blogspot.com/ - super zdjęcia :)
Pozdrawiam
Sylvii, niestety za dlugo juz nie bylam, by pamietac takie przypadkowo odkrywane wtedy miejsca... Ale sam klimat miasta chlone jak gabka, to naprawde wyjatkowe miejsce, prawda? :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńNajbardziej kocham targi w starych częściach miasta. Cudownie pokazałaś Paryż :)
OdpowiedzUsuńooo, przy okazji zobaczyłam że lubisz Loreenę McKennit - ja też ją uwielbiam :)))
OdpowiedzUsuńMnemonique, dzięki za dobre słowo! I za link do świetnego bloga, już odwiedzam go namiętnie :) Tęsknię za Paryżem. Bardzo. Loreena to dla mnie najpiękniejszy głos na świecie. ps. dzięki Twojemu blogowi zaczęłam robić bento :)
OdpowiedzUsuńBeo, o tak, Paryż ma cudowną, pozytywną aurę, to takie miasto szczęścia.
Piękność dnia, dziękuję, lubię Twojego bloga
Slyvvia, dzięki, nie spodziewałam się aż tylu pozytywnych reakcji!
Paryż musi być niesamowicie inspirujący...
OdpowiedzUsuńMyślę, że ogólnie podróżowanie daje umysłowego i duchowego kopa! :)
Usuńmarze o tym, by pojechac do Paryza!
OdpowiedzUsuńTwoja relacja jest piekna - subtelna, magiczna...
tym bardziej jestem ciekawa miasta!
Więc niech to marzenie się spełni, a do kolejki wskoczy kolejne - dziękuję za miłe słowa :)
Usuń