1/02/2014

Paryż. Jesienne migawki.

Najlepsze podróże to te nieoczekiwane. Spontaniczne, czasem nieprzemyślane możliwości pojawiające się nagle i równie szybko przebiegające. O tym, że jadę do Paryża dowiedziałam się na trzy dni przed podróżą (autokarem wśród gwiazd!).  



 3 dni w Mieście Świateł. Miasto lśniło od deszczu i złota.

Tym razem odwiedziłam Paryż samotnie, gubiąc się i odnajdując, poznając coraz lepiej metro. Nigdy nie zapomnę widoku nocnego miasta spod Sacre Coeur i budynków rozmytych deszczową mgiełką fioletu.  Będę pamiętała złoty zachód słońca przy Notre Dame przy kawałku tarte tatin w Le Flore en l'Ile. Miałam na sobie czerwoną sukienkę, kilogramy zakupów oraz tony zmęczenia. Pamiętam brzdęk wybieranego w sklepie wina, chałki na wystawie w żydowskiej piekarni w Marais (jak mi się tam podobało!), najmniejszy teatr w Paryżu, drżące światła na wodzie, kiedy zapadł zmierzch i radość dnia zastąpiła drapieżność nocy. Koniec nadszedł...w śmierdzącym metrze. Z pomocą przewodnika - Francuza (Couchsurfing  znów daje radę!) zrealizowałam moją listę miejsc do odwiedzenia (no, może oprócz sklepów vintage, na które zabrakło czasu!). To było inne oblicze miasta, którego nie poznałabym bez pomocy "tubylca", a zaczęłam od...
Shakespeare and Company

Księgarnia przytulnie ciasna, z ciekawym zapachem, pięknymi książkami i świetną inicjatywą. Na jej piętrze znajduje się miejsce do spania, przygotowane dla każdego, kto udowodni, że jest godny, a za gościnę może „zapłacić” swoją twórczością, pozostając w księgarni dzień, dwa, tydzień... Pośród starych książek zauważyłam także kącik z maszyną do pisania. Byłam zachwycona! Niestety, nie można było robić żadnych zdjęć, co oznacza, że muszę tam wrócić i nasycić moje nienasycenie ;)

Wsłuchaj się w kroki Louisa: Rue l'Hirondelle i St. Severin

- Rozumiem księgarnię i resztę miejsc, ale o co chodzi z Rue L'Hirondelle? - zapytał
- Zobaczysz. To trochę dziwne, ale chodzi o jeden z moich ulubionych filmów - odpowiedziałam.
 
Nie miałam czasu na spacer pod Pont Neuf, ale przeszłam pod rzygaczami Kościoła Św. Seweryna (w środku paliły się świece) i znów poczułam się jak w filmie – tym razem jak w Wywiadzie z Wampirem, dziele ukochanym, tak więc moje zmysły były podkręcone maksymalnie. A Rue L'Hirondelle to mała uliczka, z przyjemną dla oka bramą - minąć ją oznaczało znaleźć się w labiryncie niespodzianek, z domem Serge'a Gainsbourga u celu. Paryż to miasto, w którym spotkanie wampira byłoby prawie...naturalne. Co za otwarte ramiona! 



 





Oddychać deszczem i sztuką: Muzea Rodina i Salvadora Dali
 
Do Muzeum Salvadora Dali trafiłam pierwszego dnia wieczorem. W środku regenerowałam siły i koiłam rozedrgane mięśnie. To drugie będzie kojarzyć mi się z lśniącą czernią i czerwienią wieczornego, spokojnego Montmartre. Warto skryć się w cichych podziemiach Muzeum Dali, zgromadzone tam prace są niesamowite (zwłaszcza rysunki kart). Do Muzeum Rodina ściągnęła mnie Brama Piekieł, monumentalna, stojąca w ogrodzie (wciąż kwitły tam róże). To piękne miejsce, zwłaszcza ogród, nie tylko dzięki moknącym na deszczu rzeźbom mistrza. Poniżej - migawki. Z jesiennego Paryża, jeszcze lekko tchnącego ciepłem lata.



Na Polach Elizejskich stały dekoracje świąteczne, jeszcze niepodłączone do prądu – chciałam zobaczyć, jak oświetlają miasto – nie przypuszczałam, że miesiąc później będę znów wśród nich spacerować! Zapomniałabym o Zaz – przywiozłam ją ze sobą jako muzyczne odkrycie (On dira que les rencontres font les plus beaux voyages!).
 

















































































































































































3 komentarze :

  1. Kapitalne to zdjęcie z pamiątkami à la pęczek kluczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fanie przenieść sie w inna rzeczywistość:) Piękne zdjecia:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka