9/05/2012

Piękne miejsca: Szafranowy pokój Ani




To jest Ania. Ania lubi fioletowy kolor, miłe w dotyku obrania, pudełka, zakupy w Ikei, Norwegię, Salvadora Dali, gorzką czekoladę i sałatki owocowe. Nie lubi słowa „wczasy”, ludzi, którzy nieładnie pachną, szorstkiej pościeli, pozowania do zdjęć oraz napuszonych włosów. 

Anka jest jedną z najbardziej uzdolnionych osób, jakie znam. Ma niesamowity talent do tworzenia ślicznych cacuszek i szycia. Udało jej się opanować język norweski i obronić pracę licencjacką o XIX – wiecznej Warszawie. Oprócz tego robi przepyszne tosty i babeczki, których jeszcze nie miałam okazji próbować ;) Obecnie polubiła się ze stempelkami oraz scrapbookingiem, czego efektem są dwie prześliczne kartki, które mi ofiarowała.

Znamy się i lubimy od czasów liceum, w którym obie uczęszczałyśmy do klasy plastycznej. Tak się też złożyło, że za moją namową trafiła na tę samą uczelnię i ten sam kierunek co ja. Mimo że obie mieszkamy w Warszawie, widzimy się stanowczo za rzadko. A kiedy już to następuje to zwykle jest wspaniale.

Bo widzicie, uwielbiam, kiedy Anka mnie do siebie zaprasza, a dodatkowym smaczkiem jest jej pokój będący idealnym odbiciem gustu i zamiłowań właścicielki. Najpiękniejszy pokój, jaki widziałam. Pomalowany na szafranowy odcień żółci, dopieszczony i pełen urokliwych drobiazgów. Nawet Ania docenia swój mały, przytulny świat, mówiąc, że trudno byłoby się z nim rozstać, jeśli musiałaby się przeprowadzić...;)

Przepiękna narzuta na łóżko. Totalnie mnie zauroczyła!
Pudełkowy świat.
Czerwonego motyka zrobiłam dla A. własnoręcznie. Cieszę się, że wciąż wisi!









Miniaturka orchidei. Prezent ode mnie. W kubeczku: zielona herbata z opuncją.
Stojak w kształcie skrzypiec - zdecydowanie mój ulubieniec!




Widok na ogródek i cichą zieleń działa na mnie uspokajająco. Cała okolica, w której znajduje się mieszkanie Ani jest niezwykle przyjemna, z falującymi rzekami uliczek, przy których przycupnęły małe, ładne domki, których lokatorzy nierzadko są posiadaczami czterech odnóży:








Aniu, dziękuję mi, że pozwoliłaś wtargnąć z aparatem do swojego szafranowego królestwa!
Pozostaje mi trwać w nadziei, że spodoba Ci się (a także Wam!) wizja Twojego pokoju okiem mojego obiektywu.

  

Mamy z Anką taką małą tradycję robienia sobie prezentów. Najczęściej są to przedmioty wykonane własnoręcznie, choć nie tylko. Jako że nie widziałyśmy się ponad rok, trochę się tego uzbierało :) Napiszę jedynie, że kiedy otwierałam kolejne paczuszki, to nie mogłam powstrzymać okrzyków zachwytu. Dlatego rzeczom, które wykonała dla mnie moja prze- zdolna Ania poświęcę nowy post - naprawdę, jest czym cieszyć oczy.



1 komentarz :

  1. Spotkały się dwie artystyczne dusze i powietrze zatrzymało się w miejscu, by słońce mogło załamać się w kropelkach herbacianej pary wodnej a drobinki kurzu skrzyły się jak śnieg albo błyszczały jak magiczny pyłek wróżek...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka