1. Baśniowe i nierzeczywiste fotografie Laury Makabresku. Ciepło, intymność obrazu, która niemalże sięga obnażenia uczuć. Jednocześnie wibrujący mrok, niemy ból, delikatnie pieszczące granice świadomości. Znajduję w nich inspirację, piękno, ukojenie. I tak, mogę być jedną ze spotkanych przez nią dziewcząt.
2. Ta piosenka Nicka Cave'a. Do tego artysty mam słabość już od wielu lat, a muzyczna lektura utworu przekształca mnie w tańczącą marionetkę, pociąganą za niewidzialne sznurki :)
3. Ptaki, ptaszyny. Tłuste ptaszyny. Im tłuste, tym lepsze ;). Zauważyłam, że coraz więcej ich w pokoju. Te metalowe z delikatnym ornamentem wiszą przy oknie, te kolorowe i materiałowe, usadowiły się przy półce.
Odfrunęłam.
3. Herbata Løv Organic. Organiczna herbata w cudownej, metalowej puszce z recyklingowanych materiałów (co jest na puszce? ptaszyna!). Zapach...rozkoszny,świeży, truskawkowy. Delikatny smak czarnej herbaty, która wcale nie smakuje czarną herbatą, z cząstkami czerwonych owoców. Najdroższa herbata, jaką piłam, może dlatego stoi, a ja tylko oddaję jej hołdy wzrokiem ;)
Szalenie podoba mi idea pięknego, przyjaznego środowisku opakowania i jeszcze bardziej kuszącego wnętrza. Może za jakiś czas poznam jej nowe smaki, zwłaszcza Rose (różana) oraz Løv is pure (mieszanka zielonej herbaty i senchy). W Polsce herbaty tej firmy można nabyć tutaj
4. ... papryka, którą jem na surowo, w sałatkach, pieczoną,w zupie paprykowej (której zapach właśnie kusząco dolatuje w kuchni), w wersji wędzonej...
5. Okienko, czyli miejsce na często odwiedzanej przeze mnie ul. Polnej, które wchłonęło wcześniejszy nudny Kebab. Początkowo patrzyłam na mały, świeży punkcik kulinarny niemal z pogardą- "Belgijskie frytki? Pff", ale nadszedł dzień, kiedy skosztowałam i się wciągnęłam we frytkowy świat (sos tzaziki jest mmm). Cieszę się, kiedy przechodzę i widzę grupę spragnionych frytek licealistów, bo wiem wtedy, że to miejsce żyje, a szara ulica Polna zyskała drugi tak estetycznie pociągający punkt.
W marcu cieszy mnie myśl o kwietniu. O wiośnie. O oddechu, którego potrzebuję i zieleni, która litościwie przykryje brzydotę zmęczonych zimą podwórek. Wiosna jest kapryśna, ociąga się, ale jej siła tętni gdzieś pod ziemią, pod skórą, tymi warstwami zimna oraz ciemności, nagromadzonymi przez zimowe miesiące...
...które przetrwałam m.in dzięki tym lampkom.
* inspiracja wpisami Ani ze Strawberries from Poland
Ptaszyny u Ciebie, a ja mam tak z kotami.
OdpowiedzUsuńMam ochotę wymienić wszystko co mam w domu na te Futrzane :)
Masz dwie 3jki, ale na herbacie jest ptaszyna i punkt 3 nr 1 mówi o ptaszynach :)
Polko, dzięki za uwagę, a puszystości też się bardzo liczą, głównie w kwestii dotyku i tulenia!
Usuń;)
piekne zdjecia. Jestem ciekawa co pokazesz w maju:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. A więc zapraszam Cię do majowych opowieści, czekają.
UsuńDzięki!
OdpowiedzUsuńDziękuję, że podałaś adres do strony z herbatami :)
OdpowiedzUsuńherbatki są też dostępne w polskim sklepie internetowym www.jugandmug.com. zapraszamy :)
OdpowiedzUsuń