Minął już ponad rok od momentu, kiedy ostatni raz pozowałam do zdjęć tej zdolnej dziewczynie. Ostatniego dnia sierpnia zostałam zaproszona przez Klarę na spontaniczną sesję w plenerze. Już drugi raz stanęłam przed obiektywem jej aparatu (oczywiście analogowego). Tym razem, zdjęcia są w kolorze.
Zaszłyśmy daleko, może nie za góry, lasy i rzeki :). Minęłyśmy podmokłe łączki z wyrastającymi z wody pałkami wodnymi, pachnące fioletem kwiaty przypominające wrzosy...Scenografią nie pogardziłby z pewnością mój zwariowany romantyk muzyki, Nick Cave. Doszłyśmy do miejsca na Ursynowie, w którym odnalazłyśmy swój mały, fotograficzny raj. Klara powtórnie zaprezentowała wachlarz pozytywnych emocji, czyniąc tę, skądinąd, nieco rozbieraną sesję, urokliwym spotkaniem z drugim człowiekiem, bardzo utalentowanym!
Wiem jedno: pozowanie wciąga. I niestraszne są jego trudy, słońce na obnażonej skórze, drapiące trawy, komary siekające łydki. Kiedy widzę taki efekt, nie chcę już pamiętać o wszystkich "poświęceniach", bo cóż one znaczą? Poniżej część efektów sesji. Te fotografie bardziej eksponujące ciało postanowiłam zostawić dla prywatnych oczu :)
Mam nadzieję, że Klara ja i jeszcze raz podejdziemy do zagadnienia aktu. W końcu - do trzech sesji sztuka.
FOT. KLARA KELER
WWW
FOT. KLARA KELER
WWW
Śliczne i bardzo nastrojowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję!
Usuń