8/08/2010

Before the summer ends

She made me give my promise,
a terrifying promise,
it's not the kind of promise made every day.
To desecrate a temple, to trample on a flower,
to catch a butterfly and simply tear off its wings,
it's worse than all of these things*. 



Kiedy skończyły się gorące dni, zniknął mój gorący zapał. Chłód wiruje w powietrzu, mieszając się z drobinami słońca. Wczoraj i Dziś wybieram ubrania jesienne – w barwach wieczornych drzew i ciemnej czekolady.  Podczas spaceru z psem myślę o herbacie (cynamonowej czy waniliowej?), którą będę piła, kiedy liście zmienią kolor i o rozgrzewających zupach, które będę przygotowywać. Każdy czas oferuje nowe możliwości. Każdy inspiruje.

Któregoś ranka zapowiadającego gorący dzień obudziłam się z myślą o koszyku. Ta wizja pojawiła się gdzieś między światem snu a jawy, zupełnie niespodziewanie. A może spodziewanie, skoro dzień wcześniej myślałam na czym będę trenować cierpliwość? „Zrobić coś, coś namalować? Nie. A może wyszyć?”. Hmm. No dobra. Ja w upale, ja w upale, kiedy krople wilgoci zdobią skórę, kiedy wysiłek intelektualny jest niemożliwy, wtedy pozwalam sobie o uśpienie umysłu, a pobudzenie ciała. Niech ręce pracują. Mam rezultaty, jeszcze tylko trzeba nad nimi popracować.



Koszyk (filc, drobne koraliki, nić – igła - nożyczki, magnes, czas). Myślałam nad letnim koszem z kwiatami. Barwnymi i lśniącymi. Pomysł z sennej pobudki zawisł na drzwiach lodówki, ponieważ wszyłam w niego magnes.

Motyl. (idea nieskończona) Głodna wyszywania poszukałam inspiracji. Jest. Wisi i błyszczy, orientalny motyl – zawieszka z Empiku, kupiony w czasie zimowej wyprzedaży. Dobry wzór. Na razie mam jedynie pół motyla, czeka na doszycie mu tyłu, wypchanie go i zrobienie zawieszki.

Lato nie budzi mojego zaufania. Choć może jeszcze wrócą upalne dni, zanim słońce zdąży wyblaknąć.

*Dracula musical.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz:)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka