To mój setny post.
Za mną 100 dni samotności (jak dobrze, że nie sto lat!). Zegar odliczający dni od tego co minęło zatrzymał się i trwa cierpliwe odliczanie do tego co będzie.
Za mną 100 dni samotności (jak dobrze, że nie sto lat!). Zegar odliczający dni od tego co minęło zatrzymał się i trwa cierpliwe odliczanie do tego co będzie.
Z tej okazji mam historię bez tytułu. Bez określania, bez nazywania, jedyne warunki: czas i miejsce.
Dawno, dawno temu...
To był jeden z niewielu słonecznych dni w Bogocie. Wiele godzin później siedziałam już w samolocie do Europy.
Kradliśmy światło - najpierw pojedynczej kalii tuż przy kamiennej fontannie. Później upozowałam go z papierosem w cieniu, tam gdzie było więcej ciekawych kontrastów. Słońce było kapryśne i szalone - a to paliło skórę, a to okrywało się szczelnie szarością chmur. A my - biała i czarna plama - skakaliśmy jak dwa koty od światła do cienia, mając dla siebie 36 kadrów wspomnień.
Fot: Nilson Beltran, Sylwia Włodyga
Fot: Nilson Beltran, Sylwia Włodyga
Przepiękne... <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Marto, zawsze można liczyć na miły komentarz od Ciebie :)
Usuń